GRUPA III "WIEWIÓRECZKI"

 

 

 

 

 

Pajdokracja: co robić, gdy dziecko rządzi w domu?

Pajdokracja to nic innego jak rządy dziecka. „Mały terrorysta” - mówimy najczęściej o dziecku, które płaczem próbuje coś od nas wymusić. Choć zwykle podchodzimy do tego z dużym dystansem, a samo określenie ma dla nas jedynie wydźwięk żartu – może przyjść moment, gdy sytuacja nas przerośnie i rządy dziecka przestaną być dla nas zabawne. Co wtedy? Jak sobie radzić z pajdokracją?

Najczęściej popełnianym błędem jest bagatelizowanie problemu pajdokracji przez rodziców już na samym początku. Dziecko domaga się ulubionego kubka i nie chce pić z innego? Nie chce ubierać się w wybrane spodnie, żądając innych? Nie zawsze warto ulegać. Choć te żądania wydają się nam banalne i nie widzimy powodu, by się dziecku przeciwstawiać, dobrze jest czasem pokazać, że my też mamy coś do powiedzenia. Inaczej dajemy dziecku bardzo wyraźny sygnał, że ma nad nami władzę. A z wiekiem może to się tylko pogłębiać i w końcu przyjąć gorszą formę, gdy zacznie nas szantażować i domagać się ustępstw w poważniejszych kwestiach. Mały „tyran” naprawdę może zwiększyć kiedyś swoją moc.

Jak wyznaczyć dziecku granice i wprowadzić zasady?

Wyznaczanie granic dziecku – co może, a czego mu nie wolno – jest bardzo ważne w wychowaniu dziecka. Dziecko, które ma wszystko, czego chce, przestaje cieszyć się tym co ma, a brak ograniczeń ze strony rodzica zaburza jego poczucie bezpieczeństwa. Czuje się przez to trochę zagubione, nie do końca rozumie sytuację pajdokracji, czyli taką, w której ma więcej do powiedzenia niż dorośli. Ponadto buduje to w nim fałszywe przekonanie, że jego zachowanie jest słuszne. Pojawiają się złe emocje, z którymi nie potrafi sobie radzić, zaczyna częściej popadać w złość i frustrację, bo przecież ono nadal chce być dzieckiem i mieć oparcie w rodzicach – nie na odwrót.

Ustalenie zasad jest ogromnie ważne dla przeciwdziałania małej tyranii w naszym domu. Nie wystarczy powiedzieć dziecku „nie”, należy to uzasadnić w ten sposób, by wiedziało, dlaczego tak ma być. Zasady muszą być dla dziecka jasne i zrozumiałe. Dobrze jest przypominać o nich zanim nadejdzie moment „kryzysowy” np. przed wyjściem do sklepu tłumaczyć dziecku, że idziemy tylko po produkty na obiad i nie kupimy tam żadnej zabawki. To prawdopodobnie ustrzeże nas przed próbą wymuszenia jakiegoś zakupu.

 

Pajdokracja a konsekwencja

Tylko konsekwentne egzekwowanie od dziecka odpowiednich zachowań pozwala rodzicom zachowywać autorytet i zapobiegać pajdokracji. Dziecko łatwo dostrzega bezradność rodziców i potrafi ją wykorzystywać, dlatego należy trwać przy swoich racjach i nie ulegać, nawet jeśli pojawi się presja otoczenia np. do zmiany zdania będą namawiać nas osoby postronne. Nie można bać się słowa „nie”.  Choć na początku może być trudno, z czasem nasza pociecha zrozumie, że nie warto się dalej wykłócać. Taki konsekwentny rodzic ponadto wydaje się dzieciom mądry i godny zaufania i tym samym rośnie w ich oczach. Czy nie do tego dążymy?

Pajdokracja: w domu powinien rządzić rodzic

To właściwy porządek. Rodzicowi wyznaczającemu w domu zasady nie tylko będzie łatwiej wychowywać dziecko, ale i samo dziecko otrzyma w ten sposób od niego dobrą naukę. Dziecko, które ma określone wyraźne granice, ma większą odporność na stres niż to, które rodzice chronią przed przykrościami. Ponadto wpływa to również na jego większą asertywność, która staje się ogromnie ważna w późniejszym życiu. Warto zatem, mimo ogromnej słabości do własnego dziecka, czasem powiedzieć słowo „nie” właśnie dla jego dobra. Najważniejszą rolą rodzica jest znaleźć równowagę pomiędzy bezgraniczną miłością a despotycznym wychowywaniem. To trudne, ale możliwe.

autor: Anna Kuliberda

 

 

 

Słowa, które dają dzieciom supermoc!

 

          Uda Ci się! Wierzę w Ciebie! Kocham Cię! - te proste słowa mogą sprawić, że dziecko, gdy dorośnie, stanie się odważnym, pogodnym dorosłym. Ważne też, by za słowami szły czyny, by zachowania rodziców nie były sprzeczne ze słowami, które kierują do dziecka.

           Wszyscy lubimy, kiedy ukochane, najbliższe osoby zwracają na nas uwagę. Uwielbiamy czuć się docenieni, zauważeni, kochani. Dzieci szczególnie! Bardzo potrzebują zainteresowania ze strony rodziców i tego, by ci aktywnie uczestniczyli w ich życiu i doceniali codzienne wysiłki. Pamiętajmy o tym, że relacja dziecka z rodzicem jest najważniejszym fundamentem, na którym dziecko  będzie budowało wszystkie swoje późniejsze doświadczenia. Wszystko, co mówią do niego mama czy tata zostawia w nim ślad. Dbajmy o to, by jak najczęściej słyszało od nas pochwały i zachęty.

           Rodzice często nie doceniają znaczenia pozytywnych komunikatów w wychowaniu dziecka, albo wręcz uważają tę metodę za coś szkodliwego, co sprawi, że dziecko będzie zarozumiałe i zbyt pewne siebie. Chwalenie jest sygnałem, że zauważamy pozytywne zachowania dziecka. Działa na nie motywująco.

Nieprawdą jest, że dziecko można "zepsuć"

Pozytywne wzmocnienia, które dziecko słyszy od najbliższych mu osób powodują, że będzie się ono starać jeszcze bardziej. Nieprawdą jest, że dziecko można "zepsuć" mówiąc mu, że świetnie sobie z czymś poradziło, że jest dla nas najważniejsze i kochane. Dziecko, które słyszy słowa wsparcia od opiekunów czuje w sobie spokój i wiarę we własne możliwości. Wie, że cokolwiek zrobi, cokolwiek się stanie - rodzic będzie przy nim. Czuje, że może zaufać innym. Dzięki temu będzie mu łatwiej budować pozytywne i silne relacje z ludźmi w dorosłym życiu. Zdarza się, że kiedy dziecko zachowuje się poprawnie, nie zwracamy na to uwagi.  Myślimy tak: grzecznie się bawi, nie będę mu przeszkadzać i zajmujemy się swoimi sprawami. Dopiero kiedy dziecko zaczyna marudzić albo stale daje się nam we znaki, kierujemy na nie swoją uwagę. W ten sposób, często wbrew naszym intencjom, utrwalamy złe zachowanie dziecka. Dzieci reagują bowiem według zasady: "lepiej być skrzyczanym, niż zignorowanym".  Dla dziecka taka sytuacja jest często oczywista - rodzice poświęcają mu swoją uwagę tylko wtedy, kiedy "nabroi" lub zachowuje się nie tak, jak tego oczekiwano. Będzie więc powtarzać czynność, za którą zostało skarcone, by znaleźć się w centrum naszej uwagi. Bardzo łatwo zmienić ten schemat. Reagujmy na to, co i w jaki sposób robi nasza pociecha w sposób pozytywny, szukajmy okazji, by chwalić, wspierać i zachęcać do dalszego rozwoju. Kiedy bawi się spokojnie w swoim pokoju przyjdźmy tam i powiedzmy: Ułożyłaś bardzo wysoką wieżę z klocków! Cieszę się, że tak dobrze się sama bawisz, ja wtedy mogę odpocząć, a bardzo tego potrzebuję.

Chwalić trzeba umieć

           Chwalić jednak też trzeba rozsądnie i uważnie. Niedobre jest etykietowanie dziecka, używanie słów, które odnoszą się do niego samego, a nie do działania. Ważne jest to, żeby opisać sytuację, która spowodowała pozytywną reakcję oraz uczucia, które w nas wywołała np. "To, że pomogłeś bratu posprzątać pokój jest dla mnie bardzo ważne. W ten sposób pomogłeś też mi, dziękuję!" . Taka komunikacja sprawia, że dzieci  stają się bardziej świadome tego, co potrafią i jakie pozytywne skutki mają ich czyny. Należy też unikać zwrotów: "wreszcie", "ten jeden raz" czy "ale". Taka pochwała nie działa wzmacniająco, a służy wytknięciu poprzednich niepowodzeń, daje poczucie tego, że sukces był jednorazowy, że to coś wyjątkowego, co się nie powtórzy. Nie mówmy więc: "Wreszcie udało Ci się porządnie pozmywać" lub "Ten jeden raz się postarałeś i zobacz, jakie są efekty!" Taki komunikat wskazuje na jednorazowość, ośmiesza i powoduje obniżenie poczucia własnej wartości, a więc odwrotność tego, co powinny dawać pochwały. Bądźmy też kreatywni i wkładajmy serce w wypowiadane komunikaty. Te same słowa powtarzane przy każdej okazji, mechaniczne "Wierzę w Ciebie" wypowiadane znad gazety, nie przyniesie efektu.

 

Pamiętajmy, słowa dają moc!

 

 

Miejsce dziecka w domu

 

 

Każdy człowiek potrzebuje jakiegoś kawałka przestrzeni, który będzie należał do niego, który będzie bezpieczny, dostępny i w którym będzie przyjemnie. Mali ludzie też mają taką potrzebę.

Bezpieczne miejsce

Dzieci potrafią wejść wszędzie. Kieruje nimi wielka ciekawość świata. Nie mają jednak takiego rozeznania jak dorośli, co jest bezpieczne, a co nie. Dlatego to do rodziców należy zadbanie, aby mieszkanie czy dom były przystosowane do potrzeb malucha. Jeśli słychać nieustanne zakazy: „nie wchodź tam!”, „nie możesz tam się bawić!”, to warto zastanowić się, w jakim zakresie dom jest przyjazny dla małego domownika.

Na poziomie

Małe dzieci bawią się głównie na podłodze. To jest ich poziom działania. Na dywanie rozkładają zabawki i przeglądają książeczki. Nawet jeśli mają przygotowane stolik i krzesełko, to często wybierają „poziom zero”. Czterolatek, który chodzi do przedszkola ma już nawyk rysowania przy stole, ale większość jego aktywności nadal odbywa się na dywanie lub podłodze.

Warto o tym pamiętać, urządzając pokój lub kącik dla przedszkolaka i „parterowe” miejsce do zabawy wyznaczyć z dala od ciągu komunikacyjnego i zwykłego przeciągu.

Swój kąt

Bez względu na to, w jakich warunkach mieszkaniowych żyje rodzina, warto zadbać, by maluch miał swoje miejsce. Takie, w którym dziecko może odpocząć, gdzie będą jego zabawki i skarby, najważniejsze rzeczy pod ręką. Gdzie będzie mogło zaspokoić swoją potrzebę intymności, chwilowego odizolowania się. I o którą będzie się uczyło dbać. Bo odkładania zabawek na swoje miejsce, pamiętania, gdzie co jest i szybkiego znajdowania potrzebnej rzeczy także trzeba się nauczyć. Można wyznaczyć półeczkę albo pudełko na skarby malucha, z których nic bez jego zgody nie zniknie. W ten sposób uczymy dziecko poszanowania własności – swojej i cudzej.

Przestrzeń

Dziecko w wieku czterech lat jest ruchliwe. Jeśli nie wyjdzie na dwór, będzie biegało i skakało w domu. Jeśli nie ma wolnej przestrzeni, wymyśli wspinanie się po meblach, skakanie po łóżku i przeskakiwanie z krzesła na krzesło. Takie zabawy rzadko podobają się dorosłym. Może więc od czasu do czasu trzeba na domową przestrzeń spojrzeć świeżym okiem i zweryfikować ją pod względem potrzeb ruchowych dziecka. Czasami wystarczy przestawienie szafki lub zawieszenie huśtawki w przejściu. Najlepiej będzie jednak, jeśli zadbamy o to, aby dziecko codziennie spędzało czas na świeżym powietrzu, gdzie będzie mogło się wybiegać bez ograniczeń.

Dostępność

Warto także zastanowić się, w jakim stopniu różne rzeczy należące do dziecka są mu dostępne. Na ile może być samodzielne w ubieraniu, skoro nie może sięgnąć na najwyższą półkę w szafie lub wyciągnąć ciężkiej szuflady? Czy kolekcja laleczek w każdej chwili może być z przyjemnością obejrzana i ustawiona przez malucha na nowo, tak jak jemu się podoba? Czy pudło ze skarbami może stać przy łóżku nawet, jeśli nie podoba się to tacie?

Dostępność dziecięcych rzeczy pozwala mu na rozwijanie samodzielności i zaradności.

Baza dla tworzenia

Czterolatek lubi tworzyć. Rysować, malować, lepić, wycinać, wydzierać, przesypywać, przyklejać, układać... Do tego potrzeba materiałów – zakupionych w sklepie papierniczym, przyniesionych ze spaceru w parku, odzyskanych z pudła z makulaturą. Czasami robi się niezły bałagan. Łatwiej jest znieść zamieszanie, gdy pamięta się, że w taki sposób dzieci się rozwijają. Warto więc zadbać, by maluch miał pod ręką różne materiały. I o to, by po zakończonej pracy dzieło znalazło się na wystawie, a resztki trafiły do pudeł czy kosza na śmieci. Twórczy nieład nie musi kłócić się z porządkiem.

Część wspólna

Dziecko uczy się, że w domu są takie miejsca, które należą do wszystkich, np. salon czy łazienka, i takie, które są bardziej kogoś. Gdy samo dzieli pokój z bratem czy siostrą wie, że czasami wpada się na siebie, że trzeba umówić się, kto teraz buduje na środku pokoju. I że jeśli chce się pobawić ulubionym samochodem brata, trzeba zapytać o zgodę, bo będzie niezadowolony. Dorośli mogą pomagać dzieciom w rozstrzyganiu sporów i przypominaniu,co jest wspólne, a co ma swego indywidualnego właściciela. „To książeczka Asi, jeśli chcesz ją przejrzeć, zapytaj o zgodę”.

 

  • Aranżacja przestrzeni w domu może służyć rozwojowi dziecka i zaspokojeniu jego potrzeb.
  • Czterolatki na miejsce zabawy najchętniej wybierają dywan lub podłogę.
  • Dostępność dziecięcych rzeczy pozwala maluchowi na rozwijanie samodzielności w zabawie i samoobsłudze.